O pingwinach na Grenlandii

Wielokrotnie spotykałem się z poglądem, że pingwiny żyją w Arktyce, w tym na Grenlandii.
Oczywiście nie jest to prawa, gdyż królestwo pingwinów znajduje się po przeciwległej stronie naszego globu – na Antarktydzie. Arktyka to królestwo niedźwiedzia polarnego, który z kolei nie występuje na odległej Antarktydzie. Czy jednak zawsze tak było? Otóż nie. Wybrzeża Grenlandii zamieszkiwały bowiem miliony nielotnych ptaków – pingwinopodobnych Alk Olbrzymich (Pinguinus impennis).

Alk Olbrzymi, Źródło: Wikipedia

Alki Olbrzymie należą do gatunku Pingwinów (pinguins)w ramach rodziny Alk (alcidae), nie są jednak mocno spokrewnione ze swoimi pobratymcami z południowej półkuli. Przyjmuje się, że Alki Olbrzymie wywodzą się z wód Pacyfiku, skąd rozprzestrzeniły się na terytorium Atlantyku. Pomimo genetycznej odmienności, wyglądają jak typowy pingwin. Przynajmniej dla mnie :-).

W okresie rozwoju ludzkości, Alki Olbrzymie zamieszkiwały głównie terytorium Północnego Atlantyku – wybrzeża Kanady, Skandynawii, Szkocji, Islandii, Irlandii oraz Grenlandii. Gdyby nie chciwość naszych praprzodków oraz ogólny wówczas brak poszanowania przyrody, to z obecności Alków Olbrzymich cieszylibyśmy się do dnia dzisiejszego. Niestety, gwałtowne polowania na te ptaki przyczyniły się do ich całkowitego wytępienia, a próby ochrony tych ptaków podjęte przez Anglię okazały się niewystarczające. Ostatnia para została zabita na wyspie Eldey u południowo-zachodnich wybrzeży Islandii w dniu 3 lipca 1844 roku. Na Grenlandii ostatni znany ptak nielot został złapany 29 lat wcześniej, na południowo-zachodnim wybrzeżu Grenlandii, kończąc erę tych ptaków na największej wyspie świata. Ostatnie obserwacje tych ptaków pochodzą z 1852 roku z wybrzeży kanadyjskiej Nowej Fundlandii.

Alki Olbrzymie gniazdowały na skalistych wybrzeżach Grenlandii długo przed przybyciem na wyspę Inuitów. Ze względu na brak umiejętność latania, otwarte, łatwo dostępne kolonie oraz dotychczasowy brak naturalnych drapieżników, ptaki te dosyć szybko pojawiły się w menu Inuitów, a później przybyłych na Grenlandię Normanów. W tym czasie na wyspie gniazdowały ich miliony, więc polowania ze strony niewielkiej liczby ludzi zamieszkujących wówczas Grenlandię nie miały większego wpływu na stan populacji. Ten stan rzeczy zmieniły dopiero intensywne polowania prowadzone głównie przez Europejczyków.

Alki Olbrzymie gniazdowały głównie w Południowej Grenlandii, aż do linii dzisiejszego miasteczka Maniitsoq. Ptaki te w różnych okresach mogły żyć również dalej na północ – świadczą o tym m.in. wykopaliska w Disko Bay. Z kolei ptaki spotykane na wschodnim wybrzeżu Grenlandii pochodziły najprawdopodobniej z wybrzeży Islandii, gdyż po tej stronie Grenlandii nie odkryto żadnych pozostałości ich gniazd.

Podstawową dietę ptaków stanowiły małe ryby o długości do ok. 20 cm. Były bardzo dobrymi pływakami – podobnie jak właściwe pingwiny zamieszkujące Antarktydę. Potrafiły nurkować aż do 130 metrów, choć przeważnie były to o wiele płytsze nurkowania. Każdego roku Alki Olbrzymie wysiadywały jedno jajo. Przyjmuje się, że łączyły się w pary na całe życie. Gniazdowały na skalnych półkach klifów w olbrzymich koloniach.

Szkoda, że ptaki te nie dotrwały do naszych czasów i padły ofiarą rozwoju naszej cywilizacji. Niewątpliwie byłyby doskonałym uzupełnieniem skalistych wybrzeży Grenlandii. O fotografowaniu nie wspomnę.

Łukasz

Źródła:

1) Wikipedia.
2) Air Greenlad (magazyn pokładowy „Suluk” numer 3/2010).

Wstępne (subiektywne) podsumowaniePreliminary (subjective) summary

Mógłbym ograniczyć się do jednego zdania: Działo się!

Ale wielu z Was (nas) może nie być zadowolonym z takiego podsumowania wyprawy, którą bądź co bądź trwała prawie 6 tygodni, a przygotowania do niej zabrały równo rok. Poniżej zatem moje krótkie podsumowanie czasu spędzonego na Grenlandii:

a/ na własnych nogach przeszliśmy ok. 80-90 km (nie licząc poruszania się po miasteczkach), głównie w terenie górskim; niby nie wiele, ale zapraszam na Grenlandię z plecakami ważącymi ponad 20 kg na ten same szlaki; wtedy porozmawiamy :-)

Zachód w Icefiordzie

b/ jako wilki morskie naszym Zodiakiem przepłynęliśmy ok. 150 km; silnik naszej „łodzi” miał aż 15 koni mechanicznych, ale Zodiak na pełnym gazie potrafił unieść się niczym ślizgacz (z falą); płynięcie pod falę było czystym samobójstwem, groziło też całkowitych wychłodzeniem organizmu, a to za sprawą wody, która spadała na śmiałka z każdej strony;

c/ na kajakach przepłynęliśmy ok. 60-65 km (morzem); chyba zawsze pod prąd :-)

d/ niestety nie liczyłem widocznych gór lodowych, ani jezior – w każdym razie jest ich tam razem tysiące, setki tysięcy;

e/ na szlaku średnia liczba kalorii wynosiła w moim przypadku ok. 1200; rano płatki owsiane zalewane wodą (porcja na kubek), po południu posiłek główny – liofilizat zalewany wodą, czasami na kolację była zupka zalewana wodą;

f/ w konsekwencji powyższego przyjechałem chudszy o 9,4 kg; Żona prosi mnie abym już więcej nie chudł, bo będę zaprzeczeniem mężczyzny w jej oczach :-);

g/ najstarszy „napój”, który piłem to oczywiście woda z wszędobylskich gór lodowych; miała jakieś 2-3 tys. lat; z Cin-Cin smakowała znakomicie; ale pół litra przegotowanej potrafiło zabić smakiem; na kajakach nie mieliśmy w zasadzie dostępu do świeżej wody, więc piliśmy głównie „lodówkę” – końcówka była ciężka;

Poranek we mgle

h/ najstarszą „potrawą” którą miałem okazję skosztować był trzymiesięczny chleb na polskim jachcie Solanus; nie wiem jak to zrobili, ale smakował wyśmienicie :-)

i/ przywiozłem 71 rolek slajdu :-); ze względu na awarię mojej Mamiyi większość rolek średniego formatu pozostała niestety nienaświetlona;

j/ najwyższa temperatura oscylowała ok. 18 stopni (w słońcu było nawet cieplej); najniższa – poniżej zera;

k/ nie zaznałem nocy przez cały pobyt na Grenlandii; zawsze było jasno na tyle, że można było książki czytać; ze względu na wagę żądnej nie miałem, a z audiobooków odświeżyłem sobie „Folwark Zwierzęcy” Orwela; później Zen odmówił współpracy;

l/ jestem w kartotekach i raporcie policji w Ilulissat – szczegóły mrożącej historii wkrótce w relacji :-);

m/ jako trzeci pilot samolotu Dash-9 w barwach Air Greenland brałem udział w lądowaniu w Ilulissat;

Dash

n/ nie widziałem wieloryba, za to listy wyżerały nam jedzenie :-); zemsta była okrutna – zjadłem przepyszny stek z wieloryba :-)

o/ Grenlandia jest przepiękna i różnorodna i całkiem dzika – w większości miejsc nie uświadczysz drugiego człowieka;

p/ czy wiecie, że na Grenlandii do niedawna mieszkały pingwinopodobne ptaki? szczegóły wkrótce!

q/ padało tylko jeden dzień; pokropiło – dwa razy – to się nazywa mieć szczęście :-)

r/ czasami było mi ciężko – tęsknota za domem, zmęczenie, bezsilność, pożądanie najprostszych rzeczy – kawy z cukrem, czegoś słodkiego czy warzyw;

s/ logistycznie wszystko zadziałało; jestem z siebie dumny za planowanie logistyczne (autopromocja :-);

t/ dobrze było mieć towarzysza – dziękuję Adamie za ten czas!

Łukasz

W drodze do Narsaq

I could stick to one sentence: lots has happened!

But probably not many of you will be satisfied with such summary of our expedition. Especially that it lasted more than a month and preparations took exactly one year. Please find below a short personal summary my time in Greenland:

a/ we walked about 80 to 90 km (not counting walking in the “towns”), mainly in the mountainous terrain. It seems not too much, but please come to Greenland with backpacks weighing over 20 kg and do the same routes, then we’ll talk :-)

Sunset in the Icefiord

b/ using our Zodiac we sailed about 150 km. The engine of our „boat” was as much as 15 KM, but at full throttle the Zodiac could fly like a slider (with a wave of). Sailing against waves was suicide and also you could get to hypothermia due to very cold water which fell on the “hero” from each side;

c/ we paddled about 60 to 65 km, with currents always against us :-)

d/ I did not count visible icebergs or lake – there are thousands, hundreds of thousands of them;

e/ on the trail the average amount of calories was about 1200; morning oatmeal with boiling water, the main evening meal – dry food with boiling water, sometimes an extra soup with boiling water;

f/ as a consequence of the above I lost 9.4 kg; my Wife asked me not to lose weight any more, because I will be a negation of a man in her eyes :-);

g/ oldest „drink”, which came from the melting small icebergs, was about 2-3 thousand years old; with Cin-Cin (sweet alcohol) it was delicious. But half a liter of such water could kill with the taste. Paddling with did not have access to the fresh water so we had to drink water melted from the icebergs – it was quite hard at the end;

Morning in the fog

h/ oldest „meal” that I tasted was three months old bread from Polish yacht “Solanus”; I do not know how they did it, but it tasted delicious :-)

and / I took 71 rolls of slide :-). Unfortunately my Mamiya failed so the majority of the medium format rolls remained unexposed.

j/ highest temperature was around 18 degrees, the lowest – below zero;

k/ there was not a real night in Greenland I could always read the book at “night”. I did not take any book due to the weight limit however I listened to audio books on my Zen. Zen later refused to cooperate :-).

l/ I’m in the police files in Ilulissat – details of the bloodcurdling story soon :-);

m/ I became a third pilot in Air Greenlands’ Dash-9 plane :-)

Dash

n/ I did not see a whale, but polar foxes steeled our food :-). The revenge was cruel – I ate a delicious steak from a whale :-)

o/ Greenland is a beautiful and diverse country; it is still wild – in most places we did not meet a human being;

p/ did you know that until recently penguin looking birds lived in Greenland? Details soon!

q/ it rained only one day; we were lucky :-)

r/ sometimes it was hard – home missing , fatigue, weakness, desire the simplest things – coffee, sugar, something sweet or vegetable;

s/ from the logistic point of view everything worked perfectly and I’m proud of myself for that (self-promotion :-);

t/ it was good to have a companion – thank you Adam for this time!

Lukasz

On the track to Narsaq