Dlaczego Grenlandia?

Wybrzeże Grenlandii z lotu ptaka

Wybrzeże Grenlandii z lotu ptaka

Ocean, wysokie klify, dziwacznie wyglądające góry, cielące się lodowce, olbrzymie góry lodowe i bezkresne połacie białego śniegu. To wszystko rozpalało moją wyobraźnię od dawien dawna. Istniejące wówczas okoliczności nie sprzyjały jednak temu, aby tą Grenlandię odwiedzić i zobaczyć to wszystko na własne oczy.

Po wyprawie w Himalaje i na Nową Zelandię uznałem jednak, że nie ma rzeczy niemożliwych. Na dodatek świat obiegają coraz bardziej alarmujące wiadomości o topniejących lodowcach, co być może, w perspektywie jeszcze mojego życia, może całkowicie zmienić tą największą wyspę świata. Niepodległościowe dążenia Grenlandczyków również mogłyby odsunąć wyprawę w niesprecyzowaną bliżej przyszłość.

Wreszcie porwała mnie wizja bycia sam na sam z naturą przez blisko miesiąc. I takiej wewnętrznej jak i zewnętrznej samowystarczalności. Chęć sprawdzenia się po raz kolejny w nie zawsze dobrych warunkach. Czy to wspinając się, czy to pływając kajakiem po oceanie, czy wreszcie podczas morderczych marszy.

To wszystko spięła jeszcze fotografia i kolejna chęć przywiezienia kilku naprawdę dobrych zdjęć.

Decyzja zatem zapadła – jechać! Pozostała jeszcze najważniejsza kwestia: zgoda Najlepszej z Żon! Obecnie intensywnie nad tym pracuję, ale szansa na pozytywne rozstrzygnięcie tej sprawy jest coraz większa :-).

Początkowo wybór był oczywisty – wspiąć się na Gunnbjornsfjeld, najwyższy szczyt Arktyki wznoszący się na wysokości 3693 m oraz na dwa pobliskie szczyty: Qaqaq Kershaw (3683 m) i Qaqaq Johnson (3669 m). A następnie eksplorować świat gór lodowych Ilulissat.

Gunnbjornsfjeld położony jest na granicy lądolodu, w paśmie Gór Watkinsa. Od najbliższej osady dzielą go setki kilometrów śniegu, zimna i lodowatych wiatrów. To oznacza  że wiele wysiłku wymaga sama droga do podstaw szczytu. W tak surowych okolicznościach przyrody, taki wysiłek wiąże się z bardzo wysokimi kosztami finansowymi nawet w ramach współpracy z innymi wspinającymi się osobami. Ostatecznie, po głębokiej analizie postanowiłem zostawić Gunnbjornsfjeld na później. Może kiedyś klimat będzie bardziej sprzyjający :-).

Ale gór nie zamierzałem opuścić. W ten sposób powstał plan wyprawy. Na szczegóły zapraszam na kolejną stronę.

Taka wyprawa wymaga również dobrego kompana. I tak jest nas dwóch: Adam i ja :-).

Łukasz

Greenland coast - bird's eye view

Greenland coast - bird's eye view

The ocean, cliffs, strangely looking mountains, calving glaciers, enormous ice bergs and vast areas of white snow.  All this stirred my imagination for a very long time. At that time circumstances were not favourable to visit Greenland and see it with my own eyes.

After the expedition to the Himalayas and New Zealand I found out that everything is possible. Additionally, from everywhere, we can hear alarming news about melting icebergs what may, in the perspective of my life, totally change the biggest island in the world.  Independence ambitions of Greenlanders could also postpone the expedition for an undefined period.

Finally I was carried away by the possibility to commune with nature for nearly a month. And both inner and external self-sufficiency. The willingness to prove oneself in extreme conditions.  Whether climbing or kayaking in the ocean or finally during killing marches.

All this was clipped together by photography and the inclination to take some really good pictures.

The decision has been made – let’s go! There was still one important issue: the Best’s Wife acceptance! I am still working on it, but the chances of settling the case are promising :-)

At the beginning the choice was obvious – to climb Gunnbjornsfjeld, the highest point of the Arctic at 3693 m and two nearby peaks; Qaqaq Kershaw (3683m) and Qaqaq Johnson (3669m). And then explore the world of Ilulissat icebergs.

Gunnbjornsfjeld is located in the Watkins Range at the frontier of the continental ice sheet. The nearest settlement is hundreds of kilometers away in snow, cold and ice-cold winds. That means a lot of effort to just reach the foot of the mountain. In such harsh conditions such effort is connected with very high financial costs even if cooperating with other climbers. Finally, after deeper thoughts I have decided to leave Gunnbjornsfjeld for later. Maybe one day the climate will be more favourable :-)

But I did not intend to abandon mountains. That is how the expedition plan came into existence. For details please visit the next page.

Such expedition also needs a good companion. So it makes two of us Adam and myself :-)

Łukasz