Recenzja sprzętu: plecak LowePro Pro Trekker 600 AW

W fiordzie Tasermiut

Dzięki uprzejmości firmy F-System sp. z o.o., wyłącznego dystrybutora w Polsce m.in. plecaków firmy LowePro, na Grenlandii korzystaliśmy z najnowszych plecaków LowePro z serii dla profesjonalistów – Pro Trekker 600 AW.

Są to największe z plecaków LowePro – pozwalają przenosić nie tylko duże ilości sprzętu fotograficznego, ale także sprzętu turystycznego niezbędnego przy dłuższych wędrówkach. Stąd też są określane jako plecaki ekspedycyjne (expedition camera backpack).

Nim przejdę do szczegółowej recenzji, pozwolę sobie przedstawić specyfikację techniczną plecaka:

  • waga: 3,8 kg;
  • wymiary zewnętrzne: 46 x 38 x 60 cm;
  • wymiary wewnętrzne: 37 x 19 x 54 cm;
  • pojemność: do trzech profesjonalnych lustrzanek, 5-7 obiektywów, w tym obiektyw rzędu 600m/4, dwie lampy błyskowe;
  • wyposażenie dodatkowe: pokrowiec na laptopa 15,4”, pokrowiec przeciwdeszczowy, dodatkowe troki, worek ochronny na bukłak z wodą.

Poniżej przedstawiam swoje wnioski wynikająca z ponad miesięcznego użytkowania plecaka w często dzikich ostępach przyrody na Grenlandii.

1. WRAŻENIE

Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne – plecak jest lekki, zwarty, z dużymi możliwościami konfiguracji. Jest też sporych rozmiarów, ale to wynika z jego pojemności i przeznaczenia i nie można tego kwalifikować jako jego wadę.

To wrażenie, po miesięcznym użytkowaniu na Grenlandii, nadal przy mnie pozostało.

2. WYKONANIE

W okolicach Icefiord

Plecak sprawia wrażenie bardzo solidnie wykonanego i co do zasady tak jest. Nie dotyczy to jednak klamer przy trokach. Są to klamry plastikowe, bardzo małe i wąskie, które otrzymały od projektantów dosyć istotne zadanie – spiąć i przytrzymać różne elementy wyposażenia. Uważam, że klamry te są za słabe dla realizacji tego zadania.- często troki, przy których występowały duże obciążenia, po prosu „prześlizgiwały” się przez te klamry. Jeszcze przed wyjazdem na Grenlandie, podczas testowej wycieczki w Karkonoszach, jedna z klamer (najważniejsza) rozwarstwiła się, co osłabiło mocowanie górnej pokrywy plecaka. W konsekwencji starałem się obchodzić z klamrami jak z jajkiem.

Główne ścianki plecaka są stosunkowo grube i dobrze zabezpieczają sprzęt umieszczony w jego wnętrzu. Dotyczy to również górnej pokrywy głównej komory plecaka oraz jego dołu. Ani razu nie martwiłem się o sprzęt wewnątrz plecaka pomimo nieraz przysłowiowego „rzucania plecakiem o ziemię”.

Z zewnątrz plecak jest wykonany z AZ Dobby Nylon-u PU i Hypalon-u. Materiał się brudzi, ale bez zbytniej przesady. Jest odporny na ścieranie i rwanie – plecak nie doznał takich „obrażeń” podczas całej wyprawy pomimo różnych, często skrajnych (dla plecaka) warunków (jak to na Grenlandii).

Moich zastrzeżeń nie budzi również samo wykonanie troków – nie rwały się, nie mechaciły, itp. Cały czas wyglądają jak nowe.

W pełni sprawdził się również pancerny zamek głównej pokrywy. Otwiera się może i czasami ciężko, ale jest bardzo solidnie wykonany i wytrzymuje duże obciążenia.

Materiał zewnętrzny nie jest co prawda nieprzemakalny, ale sprawia bardzo solidne wrażenie i woda tak szybko przez niego się nie przedostanie do cennej zawartości plecaka.

3. WAGA

Na lekko podczas trekkingu

Waga plecaka jest niewątpliwie jego dużą zaletą. Waga 3,8 kg obejmuje pełne wyposażenie plecaka – rezygnując z niektórych elementów tego wyposażenia (np. etui ochronnego na laptopa, części wkładów wewnętrznych do budowania przegródek) można jeszcze dodatkowo zaoszczędzić na wadze. To dosyć istotna sprawa przy dłuższych wędrówkach.

Stawiam duży plus za wagę plecaka.

4. POJEMNOŚĆ

Muszę przyznać, że plecak jest naprawdę pojemny. Biorę tu pod uwagę nie tylko sprzęt fotograficzny, ale także sprzęt turystyczny, który jest niezbędny podczas dłuższych wędrówek. Na zdjęciu dostępnym w tym poście można zobaczyć i zapoznać się z listą sprzętu, który towarzyszył mi podczas wyprawy na Grenlandię – większość tego sprzętu mieściła się właśnie w plecaku LowePro Pro Trekker 600 AW.

Wewnętrzna komora plecaka jest całkowicie modyfikowalna i można, wykorzystując dostarczone wkłady, budować ścianki wewnętrzne w dowolnej chyba konfiguracji. Na uwagę zasługują również bardzo głębokie boczne kieszenie zewnętrzne, które pozwalają – w łatwo dostępnych miejscach – umieścić różny sprzęt. Jedna z tych kieszenie została dodatkowo zaprojektowana na bukłak z wodą – specjalne otwory pozwalają w bardzo wygodny sposób zamontować bukłak wraz z rurką doprowadzającą wodę. Zapewnia tą stały dostęp do wody bez konieczności ściągania plecaka (o ile nie zapomni się jej wcześniej nabrać :-).
W pokrywie plecaka od wewnątrz umieszczono różne zamykane na zamek kieszenie oraz etui na karty do aparatów cyfrowych – bardzo pomocne i użyteczne rozwiązanie.

Adam w akcji z plecakiem

Frontowa kieszeń jest przeznaczona na laptopa do 15,4”. Laptop dodatkowo jest chroniony specjalnym etui wykonanym z tego samego materiału co plecak. W przypadku braku laptopa frontowa kieszeń jest doskonałym miejscem do przechowywania sprasowanej żywności, kurtki przeciwdeszczowej czy innych, raczej płaskich przedmiotów.

Oczywiście pojemność tego plecaka nie ogranicza się jedynie do jego wnętrza. Plecak jest tak zaprojektowany, że można wykorzystać jego dodatkowe, zewnętrzne wyposażenie, do zwiększenia pojemności. Jedynym w zasadzie ogranicznikiem jest wytrzymałość naszych pleców. Plecak o wadze 20-25 kg jest już jednak bardzo ciężki do noszenia, zwłaszcza w górzystym terenie. Taka waga znacznie ogranicza mobilność oraz szybkość poruszania się (przetestowane na własnej skórze). Nie należy zatem przesadzać z wyposażeniem.

W ramach zewnętrznego wyposażenia (troki, paski, itp.) do plecaka można przymocować m.in.: worek pod spodem plecaka (np. namiot albo śpiwór i ubrania umieszczone w worku kompresyjnym), statyw lub monopol (po obu bokach plecaka, jak również na froncie plecaka przy wykorzystaniu specjalnej, chowanej stopy na nogi statywu), tzw. daily packa znanego z innych plecaków LowePro (wystarczy nieco inaczej rozłożyć klamry troków), worek pod górną klapą plecaka.

W moim przypadku środek plecaka zajmował: dwie analogowe lustrzanki, obiektyw 300/4 i trzy mniejsze obiektywy, lustrzanka Nikon D300s z obiektywem (co drugi dzień), spory zestaw filtrów, menażki, maszynka do gotowania, apteczka, kosmetyczka, telefon satelitarny, szpargały fotograficzne, slajdy, matę do spania, jedzenie na 7 dni. Na zewnątrz plecaka dodatkowo przymocowałem worek ze śpiworem i ubraniami (u dołu), daily packa z jedzeniem i innymi rzeczami. Statyw często nosiłem w ręce.

Powyższe zapewniało, że plecak był jedną, zwartą bryłą, nic się nie ruszało i nie wykrzywiało. Plecak jest niestety zbyt duży aby można było wziąć go na pokład samolotu jako bagaż podręczny.

Stawiam duży plus za pojemność i konfigurowalność plecaka.

5. SYSTEM NOŚNY

***

Z widokiem na fiord

Pogoń za niewielką wagą negatywnie odbiła się na systemie nośnym plecaka LowePro Pro Trekker 600 AW. Jakby nie było, jest to chyba najważniejsza część plecaka i projektanci LowePro powinni byli poświęcić jej bardzo dużo uwagi. W porównaniu do plecaków Nature Trekker AW II (takiego używam na co dzień), system nośny plecaka Pro Trekker 600 AW jest niestety rozwiązaniem gorszym, co przy potencjalnie dużej wadze plecaka może oznaczać spore problemy z jego noszeniem. Tak też było na Grenlandii:

  • pasy nośne plecaka są stosunkowo wąskie i przy dużym obciążeniu (pamiętajmy, że jest to plecak ekspedycyjny, co z założenia zakłada większe ciężary) wbijają się dosyć mocno w ramiona;
  • dodatkowo pasy te są bardzo cienkie, co przy podnoszeniu plecaka sprzyja wrażeniu, że plecak zaraz się urwie; być może to tylko moje wrażenie wizualne, nie mniej jednak jest i starałem się zawsze uważać zakładając plecak na ramiona;
  • system nośny jest regulowany i można go dostosować do swoich potrzeb (co oczywiście jest zaletą, a nie wadą); uważam jednak, że całość jest zbyt nisko przymocowana do plecaka; w konsekwencji plecak nisko wisiał na moich ramionach, a idąc uderzałem tyłkiem o dodatkowy dolny worek; nie zwiększało to niestety komfortu chodzenia; ponadto nie pozwalało to na optymalne wykorzystanie pasa biodrowego do przeniesienia części ciężaru plecaka na biodra);
  • pas biodrowy jest również stosunkowo wąski, co nie pozwala niestety na jego właściwe wykorzystanie; mam wrażenie, że w przypadku plecaka LowePro Nature Trekker AW II szerszy pas biodrowy pozwala na lepsze rozłożenie ciężaru plecaka na biodrach przy zmniejszeniu obciążenia ramion. To dosyć istotna kwestia przy ciężkim plecaku i górskich wędrówkach.
  • troki i klamry pozwalające na regulację przestrzeni pomiędzy tyłem plecaka a plecami ciągle zawodziły i w konsekwencji plecak ciągle zjeżdżał w dół; często trzeba było te troki naciągać.

W mojej ocenie system nośny plecaka wymaga dopracowania. Być może, przy niewielkiej ilości sprzętu w plecaku powyższe wady nie są (tak mocno) odczuwalne. Przy znacznej ilości sprzętu stają się jednak utrapieniem.

Niestety przy dużych obciążeniach system nośny to spory minus plecaka. Wolałbym, nawet kosztem wagi, aby system nośny został dopracowany i wzmocniony.

6. DODATKOWE WYPOSAŻENIE

O niektórych elementach dodatkowego wyposażenia już pisałem. Poniżej przedstawiam swoje dalsze spostrzeżenia.

Rewelacyjnym rozwiązaniem jest mocowanie statywu na przedzie plecaka – statyw można wsunąć w specjalną kieszeń, która kończy się specjalną „łapką” na nogi statywu. Bez konieczności zapinania czegokolwiek i obawy, że statyw odpadnie od plecaka.

Górną klapę plecaka można całkowicie odpiąć. W konsekwencji otrzymuje się coś na kształt pasa biodrowego z dwoma kieszeniami, który można zapiąć na biodrach właśnie. Może to być doskonały sposób na noszenie dokumentów i portfela w przypadku, gdy główny plecak zostawiamy w namiocie czy w hotelu.

Z lodowcem w tle

Pokrowiec przeciwdeszczowy. Spełnia niewątpliwie swoją funkcję. Jest natomiast zbyt krótki i wąski w przypadku, gdy do plecaka przymocowano dodatkowe wyposażenia u dołu czy tez pod pokrywą górną. W konsekwencji nie można w pełni ochronić przed deszczem całego plecaka. Uważam, że pokrowiec powinien być dłuższy i trochę szerszy skoro producent przewidział możliwość podczepienia dodatkowego sprzętu. O ile sprzęt zamocowany u dołu plecaka może pozostawać poza pokrowcem – wystarczy, że zostanie umieszczony w przeciwdeszczowym worku, o tyle w przypadku sprzętu umieszczonego pod górną pokrywą nie jest żadne rozwiązanie ponieważ na deszcze narażona jest górna część plecaka.

7. PODSUMOWANIE

Na plus:

– niewielka waga;
– pełna konfigurowalność;
– duża pojemność;
– wyposażenie dodatkowe;
– system mocowania statywu;
– ogólne wykonanie;
– duże możliwości przymocowania dodatkowego sprzętu na zewnątrz plecaka.

Na minus:

– niedopracowany i zbyt słaby system nośny;
– słabe klamry przy trokach;
– niedostateczny rozmiar pokrowca przeciwdeszczowego.

Czy plecak LowePro Pro Trekker 600 AW będzie towarzyszył mi na kolejnych wyprawach?

Zdecydowanie tak! Zamierzam co prawda trochę „podrasować” plecak dostosowując go do moich indywidualnych potrzeb (dodatkowe troki, mocniejsze klamry, większy pokrowiec, itp.), ale plecak jest naprawdę warty polecenia. Myślę, że sprawdzi się w każdych warunkach, skoro sprawdził się na Grenlandii.

Łukasz

Czarno-biały światBlack and white world

Adam już wywołał część slajdów. Jestem bardzo ciekawy wyników. A ja już mam wywołane czarno-białe slajdy Agfa Scala. Poniżej próbka pierwszych dwóch skanów:

U ujścia Icefiordu

W oparach mgły

Adam has already developed some slides. I am very curious about the results. I already have received developed black-and-white slides Agfa Scala. Please find below two first scans:

Icefiord

In the fog

Recenzja sprzętu: namiot ekspedycyjny Arco firmy Marabut

Marabut

W ramach wsparcia udzielonego nam przez znanego producenta namiotów – firmę Marabut – na Grenlandii mieliśmy przyjemność korzystania z namiotu ekspedycyjnego Arco tej właśnie firmy. W kolorze żółtym :-).

Czym kierowaliśmy się przy wyborze namiotu? Nasz namiot marzeń powinien był spełniać następujące warunki:

– wysoka odporność na silny wiatr i deszcz;
– wysoka nieprzemakalność, zwłaszcza podłogi;
– trzy pałąki, które powinny zapewnić większą stabilność na wietrze;
– dwa odrębne wejścia;
– dla trzech osób, co miało zapewnić większy komfort spania i przebywania w namiocie oraz pozwolić na przechowywanie sprzętu w środku namiotu, a nie w przedsionkach;
– niewielka waga
– łatwość montażu i demontażu.

Początek przygody

Muszę przyznać, że namiot Arco prawie spełnił powyższe wymagania. Warunki pogodowe na Grenlandii okazały się jednak nieco odmienne od pierwotnie przewidywanych, stąd też niniejsza recenzja nie jest pełna. Do tego mianowicie zabrakło nam dwóch typowych skrajnych doświadczeń każdego globtrotera: ulewnych deszczy oraz huraganowych wiatrów. Na szczęście – nasze i namiotu – nie dane nam było posmakować wiatru foehn, który występuje na południu Grenlandii, choć kilka razy chmury go zapowiadały. Podobno istnieje tylko kilka namiotów, które są w stanie oprzeć się tej nawałnicy. Kto wie, może następnym razem i my spróbujemy.

Do rzeczy jednak!

1/ Pojemność

Namiot jest przestronny i zapewnia dużo miejsca dla dwóch podróżników. Spokojnie mogliśmy w nim schować nasze rzeczy, rozłożyć maty i wygodnie spać nie wpadając jeden na drugiego w czasie snu. Długość też jest odpowiednia, a do niskich osób nie należymy. Dodatkowe duże przedsionki pozwalały na pozostawienie części bagażu (plecaki ze sprzętem) poza sypialnią bez obawy, że zmoknie. W namiocie można wygodnie siedzieć po turecku nie zahaczając głową o sufit. Ogólnie – bardzo pozytywna ocena pojemności i wygody.

2/ Wodoodporność

Tropik jest wykonany z poliester rip – stop PU UV. Odporność na wodę – 3000 mm. Przy tych niewielkich opadach, które dane nam było przeżyć na Grenlandii, nie mamy zastrzeżeń co do wodoodporności tropiku. Podobnie z podłogą – tutaj wodoodporność jest już wyższa bo 10000 mm. Też żadnych zastrzeżeń. Nigdy nic nie przeciekło.

3/ Wygoda rozkładania

Na szlaku

Namiot ma trzy pałąki i jego rozłożenie oraz złożenie zajmuje trochę czasu. Pałąki wsuwa się w wąskie kieszenie – dla sprawnego przeprowadzenia tej operacji zalecane jest współdziałanie dwóch osób. W przeciwnym razie rozstawienie namiotu zajmuje o wiele więcej czasu. Obawiałem się czy powyższe kieszenie nie zostaną porwane przez bądź co bądź ostre końcówki pałąków, ale nic takiego się nie wydarzyło. A namiot składaliśmy i rozkładaliśmy bardzo często – w sumie kilkadziesiąt razy. Może jednak warto by było aby producent rozważył zaokrąglenie końcówek pałąków – zmniejszy to ryzyko podarcia kieszeni.

Poza powyższym, namiot rozkłada się bardzo wygodnie.

Mieliśmy natomiast duże problemy z właściwym naciągnięciem namiotu. Często jedna, a nawet dwie ściany tropiku przywierały do ścian sypialni i za nic w świecie nie mogliśmy uzyskać właściwego naciągu (wiatru nie było). Być może sprawę rozwiązałyby dodatkowe wszywki w niektórych miejscach tropiku, do których można byłoby podwiązać zewnętrze naciągi (które notabene są na wyposażeniu namiotu). Przy silniejszych opadach ta kwestia mogłaby sprawić wiele kłopotów.

4/ Użytkowanie

Dwa wejścia pozwalają na bardzo wygodne użytkowanie namiotu. To samo dotyczy dwukierunkowych zamków zarówno w sypialni, jak i w tropiku.

Wśród wysokich szczytów

W sypialni każde wejście (całe) jest dodatkowe zabezpieczone siatką na zamku. W trakcie dnia, jak i gorących nocy pozwala to szczelnie zamknąć sypialnie (np. w ramach przegranej i tak walki z komarami i muszkami) i jednocześnie wentylować namiot.

W namiocie jest kilka kieszeni. Są one jednak położone bardzo blisko podłogi. Wolałbym, aby były trochę wyżej. Ponadto przydałoby się więcej różnych małych uchwytów zwisających z góry sypialni.

Podczas zimnych grenlandzkich nocy namiot się „pocił”, ale nie w takim stopniu, aby wszystko w środku było mokre.

Niestety żółty kolor sypialni jest bardzo podatny na zabrudzenia i nasz namiot jest naprawdę bardzo mocno umorusany od środka. O dziwo tropik pod tym kątem jest o niebo lepszy. No ale to taki urok koloru, który wybraliśmy.

Namiot ma także doskonałą akustykę :-). Okrzyki mieszkającego w górach ducha kobiety są w nim doskonale wzmacniane, co o oczywiście nie pozwala w spokoju zasnąć (szczegóły wkrótce w relacji :-).

Wśród gór lodowych

Namiot pakuje się intuicyjnie i stosunkowo wygodnie. Jedynie waga namiotu – 3,8 kg mogłaby być niższa (piszę to z perspektywy dźwigania na plecach ponad 20 kg ekwipunku). Nie ma jednak nic za darmo. Za taką wagę otrzymujemy bardzo dobry, przestronny namiot, który dodatkowo bardzo ładnie komponuje się z okoliczną przyrodą i dodaje uroków zdjęciom :-). Bez dwóch zdań namiot ekspedycyjny Arco firmy Marabut spełnił pokładane w nim nadzieję.

Zdecydowanie polecam!

Łukasz Kuczkowski

P.S. Wszystkie zdjęcia powyżej zostały wykonane lustrzanką cyfrową Nikon D300s dzięki uprzejmości Nikon Polska.

Audycja w Radiu MerkuryBroadcast in radio Merkury

www.radiomerkury.pl

Zapraszamy na wysłuchanie audycji, która odbyła się w studiu Radia Merkury dwa dni po naszym przyjeździe:

http://www.radiomerkury.pl/audycja/goSC-babiego-lata/powrot-z-grenlandii.html

Dostępny jest również wywiad sprzed naszej wyprawy.

Adam & Łukasz

www.radiomerkury.pl

We invite you to listen to the broadcasts, which took place in the studio of Radio Merkury two days after our arrival (in Polish):

http://www.radiomerkury.pl/audycja/goSC-babiego-lata/powrot-z-grenlandii.html

There is also an interview prior to our trip.

Adam & Lukasz

Recenzja sprzętu: pasek LowePro Voyager S

Recenzja sprzętu: pasek do aparatu LowePro Voyager S.

LowePro Voyager S

W trakcie grenlandzkiej wyprawy miałem przyjemność testować pasek do aparatu firmy LowePro – Voyager S. Pasek otrzymałem w ramach współpracy z firmą F-System sp. z o.o. – wyłącznym dystrybutorem produktów LowePro w Polsce.

Przyznam szczerze, że początkowo bardzo sceptycznie podchodziłem do tego paska. We wszystkich moich aparatach korzystam z pasków oryginalnych dostarczonych wraz z aparatem przez producenta i do tej pory nie widziałem potrzeby zmiany takiej konfiguracji. Voyager S zmienił jednak moje zapatrywania w tym względzie. Ale po kolei.

LowePro Voyager S

Pasek wykonany jest z miękkiego „przewietrzonego” neoprenu. Wnętrze paska – w miejscu styku materiału z szyją czy ramieniem – pokryte jest antypoślizgowym nylonem, co ma zapobiegać odparzeniom skóry. Rzeczywiście, pomimo często ostrego słońca na Grenlandii nie miałem żadnych problemów z odparzoną, czy choćby przetartą skórą, a często nosiłem aparat na szyi.

Sam pasek jest bardzo miękki i miły w dotyku. Już na pierwszy rzut oka robi dobre wrażenie – widać solidność wykonania. W środkowej części jest szerszy niż większość standardowych pasków, co zwiększa komfort noszenia aparatu – rzecz niebagatelna, gdy sprzęt wisi na szyi cały dzień.

Szybkozłączki

Mocowanie paska do aparatu jest standardowe. Pasek jest natomiast dodatkowo wyposażony w szybkozłączki, które umożliwiają szybkie i bezproblemowe odpięcie aparatu od paska. Doceniłem to rozwiązanie korzystając z obudowy podwodnej. Pasek tylko by przeszkadzał w tej obudowie, a tak został na zewnątrz. Muszę jednak przyznać, że początkowo te właśnie szybkozłączki budziły moją obawę. Obawiałem się, że mogą niekontrolowanie się odpiąć i w konsekwencji aparat upadnie na ziemię. Stąd też początkowo z pewną taką dozą ostrożności podchodziłem do tych szybkozłączek i samego paska. Na szczęście, użytkowanie paska dowiodło, że moje obawy były bezpodstawne. Oczywiście trzeba mieć we wszystkim umiar i pasek niewątpliwie nie nadaje się do noszenia zestawu z obiektywem 600mm/4 :-).

Pasek jest też trochę większy niż standardowe paski. Wynika to przede wszystkim z zastosowanego materiału i szerokości. W konsekwencji zajmuje trochę więcej miejsca. Z tego też względu był początkowo na krótkiej liście sprzętu, który jednak nie pojedzie na Grenlandię (w ramach redukcji wagi). Ostatecznie jednak pasek pojechał na wyprawę, z czego bardzo się dzisiaj cieszę.

W ramach dodatkowego wyposażenia do paska dołączono odpinaną kieszeń na dwie karty pamięci.

Po wyprawie na Grenlandię pasek LowePro Voyager S na stałe zagości już wśród moich aparatów.

Łukasz Kuczkowski

Zdjęcia ze strony www.lowepro.com.pl

PowrótHomecoming

Powrót (© Łukasz Kuczkowski)

2 sierpnia, po ponad miesiącu podróżowania po Grenlandii wróciliśmy do naszych domów. Dziękujemy wszystkim sponsorom i sympatykom za wsparcie nas podczas tej wyprawy. Jesteście wielcy!

Przed nami teraz tytaniczna praca – musimy przejrzeć wiele zdjęć cyfrowych oraz wywołać i zeskanować co lepsze slajdy. W międzyczasie zacznie powstawać relacja, która w dużej mierze była pisana przez nas już podczas wyprawy. Trzeba to jednak doszlifować, okrasić zdjęciami, przepisać na komputer. Materiału jest sporo. Dość powiedzieć, że nie uporałem się jeszcze całkowicie z materiałem z Himalajów czy Nowej Zelandii :-). Ale myślę, że nowe treści zaczną pojawiać się na tej stronie już wkrótce. Stay tuned!

Homecoming (© Łukasz Kuczkowski)

On 2nd of August, after more than a month travelling in Greenland we returned to our homes. We would like to thank you our sponsors and supporters for supporting us during this trip. You are great!

Now, there is a titanic work before us – we need to review multiple digital images and develop and scan the best from our slides. In the meantime, the story about our expedition will be prepared (it was partially written by us already during the expedition). There are lots of materials. Stay tuned!